Forum My And Nasze Życie
Karczma/Domek/Dworek/Dżungla Gdzieś W Podmroku
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opowiadanie Pohenixa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum My And Nasze Życie Strona Główna -> Piszemy wspólne opowiadanie xD
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Samanti




Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wto 14:49, 13 Cze 2006    Temat postu:

no właśnie Dur... pisz!!! i to szybko!!!!!! Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pohenix
Przyjaciel Podmroku



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z twojego koszmaru...

PostWysłany: Wto 15:33, 13 Cze 2006    Temat postu:

heh im szybciej sie pisze tym opowiadanie jest bardziej gowniane... ale co ja tam moge wiedziec ^^

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Pohenix
Przyjaciel Podmroku



Dołączył: 17 Mar 2006
Posty: 681
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5
Skąd: z twojego koszmaru...

PostWysłany: Pon 16:51, 17 Lip 2006    Temat postu:

Była już zupełna noc, słońce zaszło kilka godzin temu. Pohenix leżał w łóżku rozmyślając. Powinien był wyruszyć na polowanie, albo coś, gdyż pora była jak najbardziej odpowiednia. W Podmroku nie było dnia czy nocy, po prostu cały czas było ciemno. Oczy drowa powoli przyzwyczajały się do światła, jednak ostre słońce w południe nadal go oślepiało, gdyby nie to, że pewna znajoma zrobiła mu dziwne okulary z ciemnymi szkłami, były zupełnie ślepy. Tak więc leżał w łóżku i zastanawiał się nad przeróżnymi spawami, dlaczego jest tak a nie inaczej i dlaczego dzieją się niektóre rzeczy. Nagle wpadł mu do głowy dziwny pomysł. Pomyślał, że może powinien zniknąć, nie chodziło mu by skryć się przed wzrokiem innym, ale o to zerwać kontakty i nie pojawiać się w miejscach w których często bywa, po prostu wieść życie samotnika. Był ciekaw czy ktoś zauważyłby, że drowa nie ma, czy ktoś martwił i dopytywał. "Może bym zostawił notkę, że nie żyje, albo wyjechałem na zawsze, albo co? A zresztą kto by ją przeczytał, przecież i tak nikt tu nie przychodzi, no czasem jakiś myśliwy co zgubił drogę, a tak po za tym rzadko kiedy ktoś mnie odwiedza" Czasami przychodzili do niego Duratar albo Kilk ale to zazwyczaj tylko po to by pożyczyć cukru, albo zawiadomić go, że zbierają się na jakaś wyprawę. To dziwne, bo o większości ekspedycji był informowany i zabierany na nie, zawsze są obiecywane nieskończone bogactwa i starożytne artefakty, ale ani jedno ani drugie się jeszcze nie zdarzyło. Jednak najdziwniejsza wyprawa była w poszukiwaniu Silverymoon. W efekcie dziwnego wypadku Moon stała się lamą. Lamy to takie nieudane konie, co plują i się strasznie ślinią, ale mimo tego świetnie się nadają na przekąskę. Poh lubił lamy, lubił je jeść. A wiec po tym jak Moon stała się lamą, wokół niej zaczęły pojawiać się dziwne postacie, najpierw jakiś obłąkany drow, który, było to wyraźnie widać, podkochiwał się w niej, a potem jakaś dziwna gadająca lama. Moon jako lama mówiła ludzkim głosem, ale ta druga lama była naprawdę jakaś dziwna, nie dość, że przemawiała we wspólnym języku, to jeszcze znała się na czarach! Wyczarowała jakiś portal co przeniósł ich, Moon, Poha i Celien, do odległego miasta, do miasta gadających lam. Silv jak zahipnotyzowana podążała za lamą czarodziejem do miasta, on wraz z Celien nie zostali wpuszczeni do środka, jednak znaleźli sposób by się tam dostać. Nie widząc Moon w pobliżu postanowili rozejrzeć się i jej poszukać. Mając u boku Celien, nieco roztargnioną (nawiedzoną), lamią fanatyczkę, zwiedzał miasto. W wyniku wyjątkowych okoliczności Pohenix i Celien rozdzielili się. Drow nie wiedząc co ma dalej robić, postanowił, że wróci do domu, szukanie Celien i Moon uważał za stratę czasu. Kiedy zbliżał się do wyjścia, nagle poczuł się senny, opadł z sił, usnął. Obudził się w karczmie "Smutnej Moon" nie miał pojęcia jak się tam znalazł i dlaczego ma ubranie we krwi. Pamiętał tylko krzyki i to że stał naprzeciwko siebie. Stwierdził, że to był jakiś sen. Od tamtej pory nie widział ani Celien ani Moon.
Krople deszczu uderzyły o szybę w oknie domku Poha. Nie mogąc zasnąć drow wstał, założył kaptur i wyszedł na dwór. Po chwil już obficie padało. Postanowił, że zapoluje.

***

Strzała go przeszyła na wylot. Może gdyby miał zbroje, to by do to nie stało, ale nie miał zbroi, nie miał tej cholernej zbroi! Ten błąd go będzie drogo kosztował, bardzo drogo. Wił się na ziemi, ten ból był nie do zniesienia, jego ruchy były coraz słabsze. Wokół trwała walka, nikt nie zwracał uwagi na leżącą postać. Nikt po za nim. Był schowany za skrzyniami, wyciągnął do niego ręce.
- Tutaj jestem, proszę musisz mnie złapać za ręce!
Wyciągnął dłonie, krew mu ciekła z brzucha, rozlewając się po ziemi, jednak miedzy nimi nadal była spora odległość. Resztkami sił poczołgał się do przyjaciela, który wysunął się na wspaniały cel dla łuczników. Złapał go! Jednym silnym pociągnięciem przysunął go do siebie, tak by go nie uszkodzić wbitą strzałą. Nic nie mówił nie miał, on nie pozwalał mu się odezwać.
- Wszystko będzie dobrze, zobaczysz, wyliżesz się z tego – nie chciał by usłyszał strach w jego głosie, sam był przerażony
- Nie... nie... tym... razem... – chciał się uśmiechnąć, lecz jedyne co wyszło to grymas bólu
Nic nie powiedział przytulił go do siebie, miał racje tym razem sytuacja była beznadziejna. Poczuł wilgoć na ramieniu, coś spływało mu po plecach. Spojrzał na twarz przyjaciela. Krew broczyła mu z ust i ściekała po brodzie, w jego oczach znikł blask, znikł też strach i ból. Tego widoku nigdy nie zapomni, chciał z jego imieniem rzucić się do walki, chciał zemsty. Chciał zabijać. Położył go na ziemi, nie było czasu na pogrzeb, strach zaćmił mu umysł, musiał uciekać jeśli nie chce leżeć obok. Rozejrzał się po polu bitwy, sprzymierzeńców było wielu, jednak znaczna większość leżała martwa na ziemi, było już wiadomo, że ta walka jest skazana na niepowodzenie, nie ma sensu biec na śmierć. Od lasu dzieliło go niecałe pół kilometra, może gdyby puścił się biegiem miałby szanse... Tak zrobił, naskrobał coś na kartce i pobiegł. Za nim świsnęły strzały, nie odwracał się, biegł. Krzyki i wrzaski zostawały z tyłu, jeszcze kilka metrów... kroków... Tak! Był już miedzy drzewami, kilka strzał się w nie wbiły, ale to nie było ważne, musiał zameldować co się stało, musiał biec.

***

- Możesz się chować ale nie uciekniesz! – zawołał drow, właśnie był na polowaniu, a ta głupia sarna najwidoczniej mu zwiała.
Był zły nie upolował nic ciekawszego od kilku dni, będzie musiał znów jeść królicze mięso. Jeszcze sprawa łuku, umiał się nim obsługiwać, ojciec go kiedyś uczył, zapamiętał jedną czy dwie sztuczki, jednak wolał walczyć sztyletem. Sam się nauczył nim władać. Nie chciał by coś zawdzięczał ojcu, świadomość, że to właśnie on dal mu życie i tak go bardzo irytowała.
Nagle usłyszał szmer, coś biegło prosto na niego, niewiele myśląc naciągnął cięciwę i wypuścił strzale. I trafił.

***

Biegł, powoli opadał z sił, biegł jakieś pół godziny. Miał wiadomości i musiał je przekazać, jeśli tego nie zrobi będzie to oznaczać, że najeźdźcy opanują stolice! Wszystko teraz zależało od niego, nie mógł się poddać, musi biec. Ten świst, cos leciało w jego stronę. Jego pierś przeszyła strzała i wbiła się w łopatkę, moc strzału i totalne zaskoczenie sprawił, że boleśnie przewalił się na ziemie. Przegrał, wszyscy przegrali. Zawiódł kraj. Ktoś szedł w jego stronę. Nie! To drow! Wszystko stracone, wszystko stracone.
- O widzę, że upolowałem gwardzistę, mam dziś farta
- Musisz to zanieść do władcy – wychrypiał gwardzista, machając świstkiem papieru
- Masz nogi? To sam se zanieś, myślisz, że znalazłeś chłopca na posyłki?
- P... p... proszę... - wybełkotał
- Plose, plose, co się seplenisz śmieciu i tak mnie tam nie wpuszczą, ale daj ten papier – wziął kartkę i ją przeczytał.
Nadzieja zrodziła się w jego sercu, uda się, król dostanie ostrzeżenie!
- A wiec czas się zaszyć na jakiś czas – powiedział drow – dzięki za ostrzeżenie – zgniótł kartkę i rzucił gwardziście w twarz
Umarł. Chwile później został przeszukany i zostawiony robakom na pożarcie. Pohenix przeczekał bitwę w jakimś bezpiecznym miejscu, widział tylko kłęby dymu wznoszące się nad miastem.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Silveri




Dołączył: 29 Gru 2005
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 20:35, 21 Lip 2006    Temat postu:

jak to by sie nikt nie martwił?? a ja to co?? mus bananowy?? xDDDDDDDD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksis
Przyjaciel Podmroku



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 1279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju nr 666

PostWysłany: Sob 13:44, 12 Kwi 2008    Temat postu:

Tak!!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Celien
Przyjaciel Podmroku



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 1822
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 10 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Amityville

PostWysłany: Sob 21:55, 12 Kwi 2008    Temat postu:

Truskawkowy!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Aleksis
Przyjaciel Podmroku



Dołączył: 20 Gru 2005
Posty: 1279
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z pokoju nr 666

PostWysłany: Pią 19:34, 02 Maj 2008    Temat postu:

Marchwiowo-lamowy !!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum My And Nasze Życie Strona Główna -> Piszemy wspólne opowiadanie xD Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7
Strona 7 z 7

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin