Forum My And Nasze Życie
Karczma/Domek/Dworek/Dżungla Gdzieś W Podmroku
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opowidanie by Samanti
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum My And Nasze Życie Strona Główna -> Piszemy wspólne opowiadanie xD
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Samanti




Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wto 19:56, 09 Maj 2006    Temat postu: Opowidanie by Samanti

skoro nie ma mnie w rzadnym opowiadaniu, nawet jeśli mialam to obiecane Evil or Very Mad to postanowilam napisać swoje... akurat dzisiaj był a wlaściwie jest dzień bardzo do kitu... więc na początku to opowiadanie może być nieco smętne...


Samanti miała własnie urodziny. Siedemnaste urodziny. Jak zwykle na jej przyjeciu była jej mama i stary elf z sąsiedztwa, który był właścicielem całego drewnianego budynku. Samanti nie miała wielu przyjaciół, a tak szczerze mówiąc to miała jedną przyjaciółkę i to w dodatku 2 lata młodszą. ale jej nie było na przyjęciu, bo mieszkała dość daleko od domu Samanti. W tym mieszkaniu nie było zbyt... "bogato" a raczej nadwyraz skromnie, bo Samanti i jej mama nie miały za dużo pieniędzy. Szczerze mówiąc nie miały ich prawie w ogóle. Więc na razie sprawa przedstawia sie tak : Samanti mieszka na odludziu, w bardzo skromnie i bez jakichkolwiek przyjaciół...
Po 40 min przyjecia robiło się bardzo nudno... tak bardzo że nawt stary elf którego ciezko mozna znudzić juz sobie poszedł. Samanti dostała w prezencie nową sukienkę od mamy, a od starego elfa hmm no cóż paczkę krówek których tak bardzo niecierpiała. Samanti podziękowała mamie za prezent, włorzyła nową sukienkę i poszła na spacer... na bardzo długi spacer. Szła więc lasem którym codziennie chodzi, gapiła sie w ziemię i szła dalej. I nagle spotkała swoja przyjaciółkę (która mieszka dość daleko stąd) Arianę. Ze zdziwieniem i uradowaniem powiedziała:
-Ariana co ty tu robisz?
-ee chyba raczej co ty tu robisz?
Samanti rozejrzała się dookoła widząc miasto w którym mieszkała Ariana. Więc zaszła bardzo daleko.
-ooo... no hmm to ja juz tutaj jestem? nawet niewiedziałam...
-no dobra nie tłumacz sie już. A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego z okazji urodzin - powiedziała ciepło Ariana.
- I jak tam przyjecie...?
- Jak co roku... do kitu...
Samanti posmutniała. Przez 17 lat na jej przyjęciu urodzinowym niebyło nikogo oprucz jaj mamy która z nia mieszka i starego elfa.
-nooo a co w tym roku dostałaś?
- O krówkach ci nie musze mówić... a o sukience chyba też nie...
Ariana doskonale wiedziała że stary elf co roku daje Samanti krowki, a sukienkę miala na sobie
-Ale musze przyznać że ta sukienka jest bardzo ładna -usmiechneła sie Ariana
-Dzięki... chociaż jeden normalny prezent... i tak nie ma pieniędzy...
- To ile ty dostajesz tych alimentów od twojego starego że ci nawet na nic nie starcza?
- Eeeee przepraszam czego?
- No alimenty. Jak facet spłodził i nie jest z matką to musi płacić za utrzymanie dziecka... co ty niewiedziałaś?
Samanti zrobila wielkie oczy.
- Nigdy niedostałyśmy z mamą rzadnych pieniędzy... ani od mojego starego ani od nikogo innego
- Oj dziewczyno, dziewczyno to musisz sie upomnieć... może w końcu wyjdziecie z tego ubustwa. Chodź, podliczymy ile on ci wisi - usmiechnęła się szyderczo Ariana.
Po jakimś czasie przyjaciółki obliczyły że ojciec samanti wisi jej calkiem sporą sumkę... wystarczyło by na przeprowadzenie sie do miasta i jekiegos niezłego domu i na wiele wiele sukienek dla niej.
- Wiesz co... ide go szukać...
-eee ty zwariowałaś? teraz?!
- No a kiedy? Jak skończe 18-nastke i kasa przepadnie? nigdy...
- No ale przecierz ty nawet nie wiesz gdzie szukać... a pozatym ty nic ze sobą nie masz... jesteś kompletnie nieprzygotowana
- Akurat tak sie składa że chyba wiem gdzie go znaleźć...
Samanti przypomina sobie jak siadziała godzinami nad starą mapą gdzie była zaznaczona droga, jaką przemierzyła jej matka kiedy sie przeprowadzała na odludzie... by ją wychować.
- O to twoim prezentem dla mnie bedzie jeśli jutro powiesz mojej mamie że poszłam szukać ojca i jak dasz mi trochę rzywności
- Naprawde chcesz go szukać?
- Tak, i to teraz zaraz -uśmiechneła sie do Ariany.
- No to jak chcesz. Powiem ci tyle : powodzenia.
Samanti na zajutrz o świcie wyruszyła w poszukiwaniu ojca... mając jedynie plecak z małym zapasem jedzenia. Kto mógł wpaść na bardzij szalony pomysł?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duratar
Naczelny Nekromanta



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 1302
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:18, 09 Maj 2006    Temat postu:

oż ty... niech dopadnę tylko tą Arianę xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Samanti




Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wto 20:25, 09 Maj 2006    Temat postu:

buhahahaha xDDDDD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duratar
Naczelny Nekromanta



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 1302
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:38, 09 Maj 2006    Temat postu:

gdzie ona jest? już nie żyje xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Samanti




Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wto 20:40, 09 Maj 2006    Temat postu:

nieeee ona tylko jest fikcją literacką xDDDDD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duratar
Naczelny Nekromanta



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 1302
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:23, 09 Maj 2006    Temat postu:

nie ma tak. musisz ją kiedyś odegrać na czacie (albo forum) i ją zlikwiduję XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Samanti




Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 12:29, 12 Maj 2006    Temat postu:

łoooo chciałbyś :PPPP

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Samanti




Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 12:59, 12 Maj 2006    Temat postu:

Samanti wędrowała już prawie miesiąc. Ponieważ mapę miała dokładnie utrwalona w pamięci co jakiś czas rysowała ją na piasku, aby obrazowo widzieć gdzie iść. Jej jedyna sukienka trochę się pobrudziła, więc dziewczyna chciała ją wyprać. kiedy przeszukiwała kieszenie znalazła tam małą kopertę na której widniało jej imię. niepewnie ją otworzyła, a w środku znalazła czyjś portret. Na odwrocie pisało coś o jej ojcu. Dowiedziała się również że ma na imię Duratar.
"o ten portret bardzo mi pomoże" - pomyślała sobie.
Po kilku dniach dotarła do miasta, w którym niegdyś mieszkała jej matka i w którym niegdyś Samanti została poczęta... Ponieważ była bardzo głodna weszła do pobliskiej restauracji. Siadła przy stoliku i zaczęła krążyć wzrokiem po pomieszczeniu. Nagle jej oczom ukazał się dość znajomy widok. Zaszokowana spojrzała na portret który byl w kopercie... Teraz właśnie spotkała swojego ojca... swojego prawdziwego ojca. Niepewnie podeszła do stolika gdzie siedział niejaki Duratar i zaczęła się mu jeszcze dokładniej przyglądać.
-Kim jesteś? - spytał Dur
Jeszcze raz zerknęła na portret, po czym zwróciła się do Dura
-Pan Duratar... tak? -uśmiechnęła się słodko i czarująco zaś Dur zaczął celować do niej jakąś rurzdżką- Jest pan mi winien pieniądze
-Eee... cholera... -Duratar chowa rużdżkę -Zaraz... chodzi o to, co ostatnio zapomniałem zapłacić w burdelu, tak? Ale nie... pamiętałbym, jakbym to robił z taką laską ...
Samanti ze zdumieniem słuchała słów swojego ojca, ale potem doszła do wniosku że nie pomyliła adresów
-Po pierwsze nie jestem prostytutką, a poza tym w burdelu nie zapłacił byś 204 000!
Samanti ostatnie słowo wywrzeszczała
-CO?! 204 tysiące sztuk złota?!?! To jakaś cholerna pomyłka... Od nikogo nie pożyczałem takich pieniędzy!
-jasne że nie pożyczałeś... ty ich nie zapłaciłeś!!!! i przez to... -urwała na chwile bo nie chciała do końca jeszcze czegoś powiedzieć- znaczy nie zapłacił pan...
-Co? Za co nie zapłaciłem? I co się niby przez to stało? Fiskus mnie ściga? Albo jakaś komisja śledcza
-... tak to jest jak się chodzi po burdelach i nie tylko ...
-Ale za co to? Nie będę niczego płacił! Po to jestem magiem, żeby spopielać urzędników skarbowych!
- no właśnie... hmm... myślę że pan jest na tyle inteligętny , a przynajmniej wolałabym żeby pan był, i się domyśli o co może chodzić... a z iloma kobietami pan sypiał? albo inaczej... ile kobiet pan zgwałcił???
-Spałem z wieloma, ma się powodzenie . Gwałcić nie muszę... -mówiąc to Duratar sprawiał wrażenie jakby się domyślił o co chodzi
-nie w ogóle.... czyli co.... mam rozumieć że się pan domyślił? -słodko się uśmiechnęła.
-Nie, nie wiem . Mój informator twierdzi, że nie ma żadnego dziecka
Dur zaczyna coraz bardziej krecić jakby ise chciał wymigać
-To masz złego informatora....
Dur poczuł że jego krętactwa zmierzają do niczego
<pokiwała głową> tak, tak tatusiu... alimenty <uśmiechnęła się słodko>
-Wiesz... jest jeszcze taka opcja że zapłacisz tylko 36000 i weźmiesz mnie na swoje utrzymanie... - uśmiechnęła się czarująco- to cię wyjdzie taniej... ale wiesz... ja też mam wymagania.
Powiedziała tak, bo wiedziała że do matki już pewnie nie wróci, a z resztą nawet jak by wróciła to jej matka nie będzie w stanie jej utrzymać.
- TY jesteś moją córką?!?! O kurde... Zaraz... Już nawet nie pamiętam, z kim ja cię mogłem zrobić. Nie no... Jak ona miała na imię. Ale to możliwe, że jesteś moją córką... Kto inny by spłodził taką laskę ... Ale ja wybieram trzecią opcję - biorę cię na utrzymanie i dostajesz kieszonkowe... Ale opowiedz, skąd ty się tu wzięłaś?
Samanti już nie zaskakiwało takie podejście do sprawy własnego ojca… przecież normalny i kulturalny nie zgwałciłby jej matki…
- Cóż... pewnego pięknego dnia... no może nie pięknego, postanowiłam szukać tatusia bo w końcu każde dziecko chce mieć oboje rodziców... w moim przypadku mogę być u jednego albo u drugiego... no ale z tymi kieszonkowymi to wiesz... musisz się postarać
-Na a przypomnij mi imię twojej matki.
-Lavie…
- A ile masz lat? Bo nie za bardzo kojarzę…
- 17… i chyba nie możesz mnie kojarzyć
-17... 17... dziwne, myślałem, że to z Lavie było wcześniej
Już miała na niego haka. Po tej wypowiedzi widać było że sypiał z wieloma kobietami… z bardzo wieloma kobietami. Czuła że teraz będzie robić co chce… ale martwiła się też trochę o mamę… może Ariana nie powiedziała o tym że poszła szukać ojca…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duratar
Naczelny Nekromanta



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 1302
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 17:10, 12 Maj 2006    Temat postu:

chlip... aż się wzruszyłem... XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Samanti




Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Nie 17:02, 14 Maj 2006    Temat postu:

... fajnie masz...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Samanti




Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wto 18:47, 16 Maj 2006    Temat postu:

Samanti mieszkała już z Durem niecały miesiąc. Robiła co chciała, chodziła gdzie chciała itp. Taty wiecznie w domu nie było bo był tak zajęty wymyślaniem planu jak poderwać Moon. W tym celu wymyślał jakieś mikstury albo próbował tak aranżować sytuację, żeby Moon zwróciła na niego uwagę. Sani (zdrobnienie od Samanti ^^) najczęściej chodziła do miasta i siedziała przy fontannie rozmyślając o rodzinnych stronach. Pewnego dnia tatuś dał jej misję do wykonania. Nie potrzebny był do tego ani spryt, ani jakaś bardzo rozwinięta inteligęcja. Dur dał jej pracę fizyczną, polegającą na przeniesieniu dość dużego pudła od pewnego maga do domu Dura. Widać tatuś nie wierzył we własną córkę. Do maga było jakieś 2 godziny drogi, a Duratarowi nie chciało się ruszyć z miejsca… Samanti poszła, bo i tak nie miała nic lepszego do roboty. Szła najpierw przez miasto, potem lasem, aż wreszcie dotarła do groty z potężnymi drzwiami. Samanti zastukała kołatką. Po chwili otworzył jej brodaty mag, który szybko wręczył jej pudło, poczym zamkna jej drzwi przed nosem.
„Ale miły… nawet nie zapytał czy nie chce mi się przypadkiem pić… albo czy nie chce odpocząć…” – powiedziała Sani w duchu. Parsknęła tylko i ruszyła w drogę powrotną. Więc znowu szła przez las, i przez miasto aż wreszcie doszła do rynku, gdzie znajdywała się jej ulubiona fontanna. Zaczęła się jej przyglądać rozmarzona, gdy nagle ktoś ja objął i namiętnie pocałował. Sani otworzyła szeroko oczy i wypuściła pudełko na chodnik. Chciała się wyrwać, ale ten ktoś puścił ją sam. Samanti ze zdumieniem zmierzyła wzrokiem uśmiechającą się do niej postać, po czym krzyknęła:
-Daaaaaaan!!!!!!!!!!!! – po czym rzuciła mu się na szyję
-Sani – powtórzył Dan uśmiechając się do dziewczyny.
- boże co ty tu robisz? Jak się tu znalazłeś? I jak mnie tu znalazłeś?
- Oj… to długa historia…
- Nieważne, ważne że ty tu jesteś – powiedziała całując go w usta.
- eee a to pudło… co to jest?
Samanti spojrzała w dół na pudło które upuściła.
- O boże… a jak się potłukło?
Sani zaczęła gorączkowo odpakowywać pudełko szukając wśród góry piór zawartości. Po chwili wyjęła czerwony kryształ, który się świecił bardzo jaskrawo. Obejrzała go dokładnie.
- Uff… na szczęście się nie potłukł… ojciec by mnie chyba zabił…
W tym samym momencie Dan stracił równowagę i przewrócił się na Sani, która tym samym wypuściła kryształ. Kamień po chwili przestał się świecić. Samanti szybko podbiegła i podniosła go z przerażeniem. Kryształ był pęknięty.
-O nie… ojciec mnie zabije … Jezu co ja teraz zrobie, no co ja teraz zrobię… - mówiła rozpaczliwym głosem…
- A nie da się tego naprawić jakimś czarem?
-Jesteś genialny!!! Dobra… tylko jak szło to zaklęcie… Kkkkk… kurde nie wiem… było coś na KKKKK!!!!
Samanti chodziła w kółko i rozpaczliwym głosem wymawiała literę „K”. Dan spojrzał w inną stronę, po czym szturchną w ramię Samanti
- Ej, a może oni wiedzą? – powiedział wskazując na parę paladynów. Samanti spojrzała w tamtą stronę po czym zaświtał jej genialny pomysł.
- No jasne…!!! Ja już wiem gdzie się tego dowiemy… - Samanti spojrzała wymownie na świątynię do której podążali paladyni. Nie myślała tylko o świątyni, ile o świętej księdze która się w niej znajdowała. W niej znaleźli by odpowiednie zaklęcie.
- Słuchaj Dan, mam plan, ale musisz mi pomóc.
-Dla ciebie wszystko – uśmiechną się do niej.
- Najpierw pójdziemy do mojego domu…
Po jakimś czasie dotarli do starej krypty gdzie Sani mieszkała razem z Durem. Po dowiedziała się od Dana, że jej matka poprosiła go żeby ją znalazł. Dan był kiedyś jej chłopakiem, ale rok temu musiał wyjechać. A teraz wrócił i dowiedział się że Samanti poszła szukać własnego ojca.
Kiedy weszli do jej pokoju, Samanti dobrze ukryła pudło, żeby Dur niedowidział się że kryształ jest pęknięty, poczym wyszli z domu kierując się do świątyni. Przed świątynią Sani przedstawiła swój plan Danowi.
- Słuchaj… musimy tam wejść i ukradniemy ubranie jednej czarodziejce, po czym będziesz udawał mojego więźnia, i pójdziemy sprawdzić w księdze czarów nasze zaklecie.
- Świetnie… proste i niewykonalne…
-Oj Dan musisz mnie załamywać? Nie wystarczy że na razie u ojca mam pszechlapane?
- No wiesz, ze przecież żartuję…
-Dobra, nie gadajmy tyle. Czas działać.
Sani i Dan dyskretnie weszli do świątyni, i zaczaili się przy łaźni. Mieli niezłe szczęście, bo akurat jakaś czarodziejka zostawiła tam swoje ubranie akurat rozmiarze Samanti. Sani przebrała się szybko i nałożyła na twarz kaptur, żeby nie było widać bardzo jej twarzy. Dana zaś związała sznurem i udawał więźnia. Teraz czas na najtrudniejsze zadanie: dostać się na salę, gdzie leżała święta księga. Samanti szła szybik krokiem przez salę gdzie aż roiło się od paladynów, czarodziejek i magów. Niektórzy spoglądali na Dana. Szli przez chwilę gdy nagle staną im na drodze czarodziej. Sani czuła, jak by jej serce zaraz miało wyskoczyć.
- Co to za chłopak? –spytał surowo czarodziej.
- Yyyym… to więzień… Przyprowadziłam go tu, aby go osadzono
- Aha… to są drugie drzwi na górze
- Dziękuję bardzo – uśmiechnęła się Samanti
- Nie ma sprawy – odparł czarodziej również się uśmiechając.
Samanti podążyła we wskazanym kierunku, aby nie wzbudzać podejrzeń. W mysli powtarzała tylko jedno pytanie: „gdzie jest ta święta księga?”.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Moonis
Gość






PostWysłany: Wto 18:59, 16 Maj 2006    Temat postu:

oh, niechcialo mi sie logowac :p. Ale calkiem fajne....sam poczatek mnie załamał. chyba moon bedzie juz na wieki wieków amen, kojarzona z durem xP Rolling Eyes
Powrót do góry
Kilk
Przyjaciel Podmroku



Dołączył: 27 Lis 2005
Posty: 76
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z spermy tatusia xD

PostWysłany: Wto 19:49, 16 Maj 2006    Temat postu:

no nawet niezle piszesz xD moon i dur aj julka xD napisz opowiadanie o moon i ren wtedy bedzzie inaczej xD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Duratar
Naczelny Nekromanta



Dołączył: 28 Lis 2005
Posty: 1302
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:19, 16 Maj 2006    Temat postu:

ja napiszę o Moon i Durze, hie hie xD ZUO XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Samanti




Dołączył: 19 Mar 2006
Posty: 252
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Wto 20:58, 16 Maj 2006    Temat postu:

Kiedy weszli na górę, ich oczom ukazały się wielkie mosiężne drzwi, których strzegli dwaj paladyni. Pozostał tylko jeden problem: „jak się tam dostać?”.
-Jak odciągnąć tych paladynów…
-Ja wiem. Będę uciekał, oni za mną polecą, a ty w tym czasie znajdź potrzebne zaklęcie i spadamy.
-Boże Dan, co ja bym bez ciebie zrobiła
-Dobra, to ja lecę
Dan zaczął uciekać, a Sani zaczęła się drzeć żeby go łapali. Oczywiście paladyni puścili się w pogoń za zbiegiem. Wtedy otworzyła drzwi zaklęciem i weszła do środka. Na dużym stole leżała święta księga. Samanti otworzyła ja delikatnie i poczęła szukać odpowiedniego zaklęcia. Faktycznie rozpoczynało się na literę „k” jak pamiętała. Już miała zapisać formułę, gdy nagle usłyszała łomot nadbiegających paladynów, więc pośpiesznie wyrwała lekko świecącą się kartkę, zamknęła księgę i drzwi za sobą. Szybkim krokiem ruszyła w kierunku wyjścia. Na dworze czekał już na nią Dan. Udało mu się uciec paladynom.
- I co masz to zaklęcie?
- Lepiej… mam całą kartkę…
-no nie mów… Boże przecież nas zabiją…
- Oooo… nie pomyślałam o tym…
-Dobra, będziemy martwić się później. Teraz chodźmy naprawić kryształ.
Sani i Dan pobiegli szybko do krypty. Niestety czekała na nich jeszcze jedna przeszkoda: Duratar. Właśnie wracał do krypty po kryształ który miała przynieść Samanti. Oczywiście myślał, że pudło już tam na niego czeka… i się mylił… Na szczęście nie zauważył ich, bo zdążyli się schować w krzakach.
- O boże teraz wszystko przepadnie i ojciec mnie zabije…
- To jest twój ojciec? – spytał ze zdziwieniem Dan
- Tak… to jest ten mroczny mag, przez którego mam kłopoty…
- Trzeba jakoś odwrócić jego uwagę…
- wiem już!!! Podaj się za sprzedawcę mikstur !!! powiedz mu że możesz mu naprzykład zaproponować miksturę… po której dziewczyna zakocha się w nim na wieki…
- A jak to nie wypali?
- eh… no wymyślisz coś, jesteś w tym dobry…
Sani spojrzała na niego błagalnym wzrokiem
-Dobra, jakoś spróbuję
Dan wyskoczył zza krzaków i zaczął bajerować Duratara. Był w tym nawet dobry, bo zatrzymał go na dobre pół godziny. W tym czasie Samanti pobiegła do pokoju gdzie ukryła kryształ, i wypowiedziała zaklęcie. W prawdzie pękniecie znikło, ale kryształ nie świecił.
-no nie przecież ja już nieżywe…
Nagle do pokoju wszedł Dur, a Sani gwałtownym ruchem schowała kryształ do pudła.
- Co ty robisz?
-eeee ja? Ja oglądam ten kryształ co go miałam przynieść…
- A no właśnie… daj mi ten kryształ
Jej serce waliło jak szalone. Powoli wyciągnęła kryształ z pudełka i ku jej zdziwieniu kryształ świecił. Samanti odetchnęła z ulgą.
- No to trzeba go teraz unieszkodliwić…
- Jak to unieszkodliwić?
- No tak to…
Duratar wziął kryształ i walną go o podłogę tak że pękł i przestał świecić. Samanti z oburzeniem patrzyła na pęknięty kryształ.
- Przywlekłam go po to… żebyś go teraz rozwalił????!!!!!!
-Słuchaj, jeśli mam bezpiecznie dotransportować kryształ do odbiorcy, on nie może świecić. A z resztą on zna czar, którym można go naprawić. A teraz idę go zanieść do nabywcy…
Duratar uśmiechną się szyderczo i wyszedł. Samanti jeszcze niemogła dojść do siebie po tym, co zrobiła jej ojciec.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum My And Nasze Życie Strona Główna -> Piszemy wspólne opowiadanie xD Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin