My And Nasze Życie

Moon

Gramy jako MY ,osoby z RL ze wszystkimi skazami na umyśle oraz z identycznym wyglądem i sposobami zachowania.

Dzień był piękny...grupa głupich przyjaciół ( w tym ja oczywiście) za namową Fehu,postanowiła wykonać ryzykowne przedsięwzięcie. Wieczorem udali się na cmentarz chcąc,wykonać rytuał i wezwać ducha Mozarta, ponieważ drogiemu Fehusiowi bardzo potrzebne były jego tajemnicze rękopisy których nikt nigdy nie zagrał...chciał być pierwszy! Sława pieniadze panienki! Oł je! Na samą myśl Fehusia zalewała fala podniecenia...
Przyjaciele otrzymali wskazówki jak udać się do miejsca gdzie przechowywany był rękopis. Postanowili tam wyruszyć. Mieli kilka dn iaby przygotować się na wyprawę. Fehuś stojąc na cmentarzu po wykonanym przywołaniu przypominał sobie słowa Mozarta. "Dostaniecie rękopis...ale zostaniecie skalani...już nigdy nie będziecie tacy smai jak kiedyś mężczyźni!".
Cel ,Moon przeraziły się nie na żarty. PRosiły obecnych przy rytuale,aby wzieli dupę w troki i zwiewali z cmentarza. Tak też zrobili. Były to wakacje,noc ciepła...niczym się niemartwili...aż do tej pory.
Te wakacje mieli spędzić w Krakowie. Osoby z Białegostoku wynajeły pokoje w Hotelu Niebieskim znajdującym się na przeciwko domu Moon. Pan Butz oczywiście zamieszkał u niej bo babcia Moon nie przezyła by bez niego ani chwili ;>.

Gdy wszyscy dotarli do hotelu,ew.domu Moon zasnęli...tak minęła noc.

Zdjecia pokoi w H.Niebieskim :

i

Celien

*obudziła się z wrzaskiem z koszmaru, siada na łózku i zaczyna się zastanawiać czy nie iść do Moon*

Fehu

*przyciska lornetkę do okna wychodzącego na dom Moon i próbuje podglądać ją w wannie*

NIE MAM OKNA WYCHODZĄCEGO NA ŁAZIENKI

Zaku

*obudził się...przeciągnął...spojrzał na zegarek*kurwa...*mruknął. Jest u siebie w domciu w Wieliczce...zaczał się ubierać.*

Butz

"Ona nie ma wanny. Obudził się jak zwykle wczesnie zerkając na sufit."

Moon

Butzek poczuł dziwny ból w podbrzuszu...było to o tyle irytujące o ile Merlin wlepił w niego dodatkowo swoje oczka i przekrzywił wkurzajaco łebek gwizdżąc cicho...
Fehu poczuł ten sam ból...tylko o wiele mocniej i nagle...upadł zapewne na podłogę.
Zakuś podczas procesu ubierania się...zobaczył że spodnie od piżamy ma przesiąknięte krwią...
Juleczka śpi zadowolona na drugim boku..mamusia jej już poszła do pracy..babcia jest w sowim pokoju..w domu panuje cisza...

Butz

- Co Merlinku?

Przekrzywił słodziaśnie główke patrząc na ptaka.

Moon

Ptak przekrzywił łebek w druga stronę , i zagwizdał przeciągle..głośno... Butz czuje narastający z sekundy na sekundę już ból brzucha...

Butz

- Słońce moje pewnie ma Ketonal... albo coś w ten desen...

Mruknął do siebie i próbował wstać z łózka.

Moon

Zaliczył ostrą glebę,przy okazji zaplątując nogę w kabel od ładowarki Moonki. Merlin przestraszył się gwałtownego ruchu i zaczał latać po klatce jak opętany obijajac się o metalowe pręty. Gdy Butzek usiłował zapewne wstać,zobaczył krwawe ślady na podłodze w miejscu gdzie upadł,tak samo jego piżama/slipki/bokserki są umorusane krwią ;>

Butz

-...

z miną mordercy patrzy na mokre ślady pod sobą. Chwilke lezy po czym wrzasnął

- Julka!

Fehu

- O kurwa *skomentował krótko ból brzucha; starał się doczłapać do łazienki*

Celien

*ubrała się i lezie do domu Julki*

Zaku

WTF...*ściągnął piżamke i slipki...patrzy*

Celien

*staje przedz drzwiami domu Moon i dzwoni*

Cel narazie czeka jeszcze żeby przejść przez Ulicę Wink

Bo jest chamsko uchliwa w porach rannych...praktycznie nie da się przejść.